Krzysztof Rutkowski, właściciel biura detektywistycznego, przyjechał w środę do Wrocławia na prośbę rodziców zaginionego 22-letniego Piotra Lucińskiego. W czwartek chce rozpocząć poszukiwania ciała i wskazać miejsce, gdzie jego zdaniem student Politechniki Wrocławskiej popełnił samobójstwo.
Mija drugi miesiąc od zaginięcia Piotra Lucińskiego, 22-letniego studenta wydziału mechaniczno-energetycznego Politechniki Wrocławskiej. Mężczyzna 19 stycznia ok. godz. 4 w nocy wracał ze znajomymi z imprezy w Rynku, w okolicach Hali Targowej odłączył się od znajomych i już nie wrócił. Wrocławska policja nie przerywa poszukiwań jego ciała w Odrze (Piotr był widziany ostatnio, kiedy szedł na brzeg rzeki za potrzebą), a bliscy "Ponczka" wciąż rozklejają plakaty we Wrocławiu i w Świdnicy, skąd pochodził zaginiony. Miesiąc po tym, jak zniknął, rodzina wyznaczyła 10 tys. zł nagrody za jego znalezienie, a na początku marca na wrocławskich ulicach pojawiło się 10 billboardów z jego zdjęciem.
Teraz do akcji wkracza Krzysztof Rutkowski, 53-letni właściciel biura detektywistycznego wynajęty przez rodziców zaginionego. Postać to kontrowersyjna, działa bowiem bez licencji detektywa i lubi medialny rozgłos. Ostatnio włączył się do sprawy Katarzyny W., oskarżonej o zabicie półrocznej córki Magdy, nie udało mu się też odnaleźć Iwony Wieczorek zaginionej w Sopocie. Czy tym razem Rutkowski realnie pomoże rodzinie w poszukiwaniu 22-latka?
Teraz do akcji wkracza Krzysztof Rutkowski, 53-letni właściciel biura detektywistycznego wynajęty przez rodziców zaginionego. Postać to kontrowersyjna, działa bowiem bez licencji detektywa i lubi medialny rozgłos. Ostatnio włączył się do sprawy Katarzyny W., oskarżonej o zabicie półrocznej córki Magdy, nie udało mu się też odnaleźć Iwony Wieczorek zaginionej w Sopocie. Czy tym razem Rutkowski realnie pomoże rodzinie w poszukiwaniu 22-latka?
- Moim celem jest znalezienie zwłok Piotra Lucińskiego. Jestem przekonany, że popełnił on samobójstwo. Przeżył bowiem zawód miłosny, a alkohol, który wypił przed zaginięciem, tylko dodał mu odwagi - zapowiada Rutkowski. Jego zdaniem policja nie dotarła do wszystkich świadków i nie przeanalizowała dokładnie miejskiego monitoringu. - Nasze biuro detektywistyczne dotarło do kolegi z najbliższego otoczenia Piotra, a także do dziewczyny, w której nieszczęśliwie się kochał. Z naszych ustaleń wynika, że całowała się ona z innym mężczyzną i to tak ubodło poszukiwanego - dodaje.
Wrocławscy policjanci są poirytowani zachowaniem Krzysztofa Rutkowskiego, który wytyka im błędy w pracy. - Cały czas prowadzimy poszukiwania zaginionego studenta. Ostatnio przeczesywaliśmy brzegi Odry z psami tropiącymi, a po roztopach ponownie szukaliśmy ciała na dnie Odry - mówi Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji. Dodaje, że nie wie, skąd detektyw ma nagrania monitoringu. Na pewno nie udostępniła mu ich policja.